wtorek, 25 lutego 2014

Duolingo i Memrise - moi lutowi pomocnicy w nauce języków

W lutym rozpoczęłam zabawę z dwoma popularnymi aplikacjami do nauki języków. Zielona sówka z Duolingo to już moja dobra znajoma. Przygodę z Memrise dopiero rozpoczynam, ale myślę, że prędko się ona nie zakończy.

Duolingo stało się ostatnio tak popularne wśród polskich poliglotów, że już chyba wszyscy językowi blogerzy (i nie tylko) o nim pisali. Dałam się skusić i nie żałuję, bo to była świetna decyzja. Od ponad miesiąca z zieloną sową ćwiczę mój francuski. 



Co mi się bardzo podoba

1. Największa zaleta? Moim zdaniem to, że Duolingo można ściągnąć na smartfona z Androidem. Nie potrzebuję Internetu, by przerabiać kolejne działy (tylko od czasu do czasu). Nareszcie dojeżdżanie do pracy nabrało sensu :)

2. Jest całkowicie darmowy! 

3. Uczymy się dwóch języków na raz. Dla niektórych brak polskiego może być wadą, tym bardziej, że czasem ciężko jest trafić z tłumaczeniem wyrażenia w jednym języku obcym na drugi, gdy ucząc się z reguły robimy odniesienia do polskiego. Może to też rodzić niezrozumienie zasad gramatycznych, ale samo Duolingo do nauki języka wg mnie nie wystarczy. Pełni raczej rolę powtórek przez zabawę. Brak polskiego potraktujmy jako wyzwanie.

4. Zielona sowa przypomina mi codziennie, że już czas na kolejną porcję słówek.

5. Słówka są podświetlone, więc mogę od razu sprawdzić znaczenie, jeśli nie znam.

Co mi się mniej podoba

1. Od czasu do czasu trzeba jednak zalogować się na swoje konto przez Internet, żeby móc przejść dalej. Na początku nie wiedziałam o tym i niestety raz, jadąc z pracy, mogłam tylko zrobić powtórkę poprzedniej lekcji. Ale taka powtórka to oczywiście sama korzyść. Wieczorem w domu przeszłam kolejny etap i cieszyłam się, że nazajutrz będę mogła kontynuować, ale okazało się, że następny dział musi się załadować przez Internet. Zabrakło mi jednego kliknięcia. Warto więc wcześniej, czy możemy przejść na kolejny etap bez połączenia z siecią.

2. Z ćwiczeniami wymowy jest coś nie halo. Specjalnie nawet zrobiliśmy z mężem mały test, bo nie zaliczało mi w miarę poprawnie wypowiedzianych zdań. Najpierw mój mąż, nie znający francuskiego ni w ząb, powtarzał wyrażenia tak, jak słyszał i zielona sowa je akceptowała. Idąc za ciosem sama zaczęłam wypowiadać jakieś ciągi głosek zupełnie z kosmosu (nawet typu "bla bla") i... sowa znów z reguły zaliczała! Ale można wybrać opcję "nie mogę korzystać z mikrofonu" i w zamian dostajemy więcej ćwiczeń pisemnych.

3. Szkoda, że obecnie Duolingo udostępnia tak malutko języków, bodajże tylko 5. Liczę na to, że ta liczba wzrośnie.


Memrise to już program do nauki wyłącznie słownictwa. Sadzimy roślinki (czyli słowa), podlewamy je i patrzymy, jak rosną. Nie jestem zwolenniczką nauki gołych słówek wyrwanych z kontekstu, więc tę aplikację traktuję jako wzmocnienie mojej znajomości norweskiego słownictwa. Wszystko wskazuje na to, że niedługo wyszukam też coś z francuskiego.


Czym mnie urzekło

1. Po krótkim wstępie, czyli prezentacji kilku słówek (z wymową), następuje sprawdzian. Należy albo wybrać poprawny odpowiednik z podanej listy, albo samodzielnie wpisać słówko - czasem z języka docelowego, a czasem na niego. Jednak najlepsze jest w tym to, że leci mi czas, co pokazuje biegnąca u góry linia. Nie macie pojęcia, jak mnie to spina (pozytywnie) i motywuje! To, że muszę szybko udzielić odpowiedzi, sprawia, że nie zastanawiam się zbyt długo i niepotrzebnie nad słówkami, ale odpowiadam automatycznie. No a przecież o to właśnie chodzi w nauce języka - by używać go niejako z automatu, trochę intuicyjnie, tak, jak języka ojczystego.

2. Program ustala mi powtórki z częstotliwością zależną od tego, czy udzielam poprawnych odpowiedzi.

3. Do wyboru mam niezliczoną wręcz ilość kursów i to z norweskiego, na który wcale nie jest tak łatwo trafić i niestety niewiele programów oferuje jego naukę. Mogę też utworzyć swój kurs. Dodam, że z Memrise można się uczyć nie tylko języków.

4. Aby zapamiętać słówka, program proponuje mi memy. Czasem można trafić na obrazki z całymi zdaniami, czyli wyrazem użytym w kontekście, czyli tym, co tygrysy lubią najbardziej :) Zamierzam też zacząć tworzyć moje własne memy, aby lepiej je zapamiętywać przez skojarzenia z tym, co mnie dotyczy.

Czego Memrise nie oferuje

1. Główną wadą jest to, o czym wspomniałam we wstępie, czyli słówka wyrwane z kontekstu. Nie znam tej aplikacji jeszcze tak dobrze, więc mam nadzieję, że może akurat taki kurs wybrałam i inne są oparte na całych wyrażeniach.

2. Z tego co wiem, program można ściągnąć na telefon, ale niestety potrzebne jest połączenie z Internetem. Szkoda. Ale może się mylę?


Podsumowując, obie aplikacje gorąco polecam, bo wspomniane minusy są tak naprawdę tylko niewielkimi brakami, a nie prawdziwymi wadami. Praca z Duolingo i Memrise jest przyjemnością i nie pochłania dużo czasu, a nauka opiera się na powtórkach.


3 komentarze:

  1. I ja również uczę się z Duolingo- angielskiego :) mój nick to francaismonamour.

    Co do nagrań- potwierdzam Twoje doświadczenia. W końcu się wkurzyłam i wyłączyłam mikrofon. A języków jest coraz więcej- serwis cały czas się rozwija :)

    O Memrise słyszałam już kilkukrotnie i chyba muszę się mu przyjrzeć bliżej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, zaraz Cię dodam do kontaktów :)

      Mnie Memrise zauroczyło tym, że mają w ofercie norweski :) Niestety ciężko znaleźć aplikację, uczącą tego języka.

      Usuń
  2. Korzystam zarówno z Duolingo jak i Memrise. Oba serwisy lubię. Chociaż z niemieckim, który obecnie realizuję idzie mi gorzej niż z językami romańskimi.

    OdpowiedzUsuń