środa, 1 października 2014

Podsumowanie września

Mam wrażenie, że z miesiąca na miesiąc wygląda to coraz gorzej. We wrześniu górę wzięły sprawy prywatne i nie mogłam poświęcić językom aż tyle czasu, co wcześniej.



Co zrobiłam?

O wiele mniej niż powinnam, niż bym chciała, niż planowałam, niż mogłoby mnie usatysfakcjonować.

Tym razem powstrzymam się od aktualizacji na temat moich postępów z "Pa vei", bo po prostu wstyd się przyznać... Cały czas jednak ćwiczę słówka z Memrise. Miałam jedno kilkudniowe załamanie, kiedy nazbierało mi się ich aż 100 do powtórzenia! Pilnuję się, by przynajmniej co drugi dzień podlewać mój ogródek. W sumie stało się to moim małym wieczornym rytuałem. Kiedy jestem już odrobiona i gotowa do spania, a mąż smacznie sobie chrapie, klikam słówka :)

Co do francuskiego - skupiam się głównie na czytaniu "Francais Present". Muszę przyznać, że bardzo to lubię i taka praca na obecną chwilę w zupełności mi wystarcza. Niedługo, zgodnie z obietnicą, zdradzę moje sposoby na naukę języka z wykorzystaniem magazynów.

Co poza tym?

Wielkim krokiem naprzód było nawiązanie znajomości z pewną dziewczyną na italki. Udało nam się nawet raz pogadać. Wierzcie, że naprawdę ciężko było mi zadzwonić do niej na skypie! I choć niewiele wtedy powiedziałam po norwesku, i tak uważam to za prawdziwy przełom. Niestety później zajęłam się swoim życiem prywatnym i jak dotąd nie było więcej rozmów.

Dość regularnie śledzę moje ulubione blogi. Od czasu do czasu wyczaję też coś nowego i z reguły przez kilkadziesiąt minut skaczę między postami na interesujące mnie tematy. Zawsze dobrze poznać nowe sposoby nauki, ale to ona ma być na pierwszym miejscu, więc nie daję się wciągać blogom zbyt regularnie.

Co dalej?

Chciałabym wrócić do regularnej nauki z "Pa vei", co jednak tym razem może utrudnić urlop, który tuż tuż... Wiem wiem, to już zakrawa na szukanie wymówek. Nie ma wytłumaczenia dla lenistwa i braku czasu na naukę, gdy znajduje się go na inne, mniej sensowne czynności. Chyba muszę zacząć od ponownej reorganizacji mojego dnia, aby norweski stał się jego istotną częścią.

Coraz częściej po głowie chodzi mi też kurs językowy. Chociaż nie mam problemów z czytaniem, słuchaniem, słownictwem czy gramatyką, to bardzo brakuje mi rozmów i kontaktu z mentorem (które prawdę mówiąc mogłaby mi zapewnić moja koleżanka z italki). Chciałabym też usystematyzować moją wiedzę i wyrównać poziom. Z tych powodów mam ochotę zapisać się na kurs. Jednak najważniejszym argumentem jest metoda kija - no bo jak to, cały tydzień się obijać i iść na zajęcia nieprzygotowaną?

Fitness

W tym temacie także przestój, już chyba ze dwa tygodnie. Musze wreszcie opanować moje życie prywatne i wrócić do starych, dobrych nawyków.



3 komentarze:

  1. Mam podobnie zawsze zakładam, że mam dużo do zrobienia i w rezultacie zrobię mniej niż powinnam :/
    Odwiedź i mnie czasem :))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak coś robiłaś! Najważniejsze, że nie porzuciłaś nauki :) No i oczywiście gratuluję tej rozmowy na Skype - sama bym się chyba nie przełamała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ćwiczę naukę języka z Duolingo :)

    OdpowiedzUsuń