wtorek, 13 stycznia 2015

Od jutra będę lepszym człowiekiem!

Czy nie za późno jeszcze na noworoczne postanowienia? :)

Jeśli za późno, to nawet lepiej. Znaczy to, że moje nie będą noworoczne. Rok temu pierwszy raz w życiu zrobiłam takowe. Pierwszy i jak na razie ostatni. Już nawet nie pamiętam, co planowałam. Wiem, że lista była dość długa jak na pierwszy raz i podzielona na kilka sfer życia. Może i dobrze, że zapomniałam szczegółów, bo bilans wyszedłby raczej na minus. A tak? Mam spokój ducha :) Nie było żadnych postanowień ;)

To, że nie robię listy na 2015, nie znaczy, że nie mam pewnych planów co do własnej osoby. Chciałabym się rozwijać, ale nie czuję w tej kwestii presji. Póki co zamierzam ćwiczyć pamięć i nie spisywać swoich planów nigdzie. Zresztą jest ich naprawdę za mało, by poświęcać im na przykład kartkę papieru czy dokument na laptopie. Tak naprawdę chcę kontynuować to, co robiłam przez długi czas w 2014 roku, ale pod koniec zaniechałam, czyli fitness i norweski. Z tym drugim daję sobie na razie wolne do końca kursu (haha koń by się uśmiał z mojego podejścia), ale później chciałabym ruszyć z prawdziwą nauką i skończyć "Pa vei" do końca kwietnia (osobista data, więc byłby to wymarzony prezent od siebie dla siebie :)). Fitness powinnam zacząć już, ale pewne dziwne dolegliwości raczej mi nie pozwolą póki co. Czekam więc na ich koniec i wtedy już nie będzie wymówki.

Najbardziej zależy mi jednak na poprawieniu swoich relacji z ludźmi, światem i sobą samą. Ostatnio zakręciłam się w życiu i straciłam grunt pod nogami. Teraz muszę nieco poukładać to wszystko - najpierw w swojej głowie, a zaraz potem wokół siebie. Taki duchowy detoks to naprawdę dobra rzecz. Tyle pisze się o głodówkach oczyszczających. Dlaczego by nie zrobić tego samego z duszą? Co prawda Wielki Post jest czasem, który właśnie w ten sposób powinien być przeżywany, ale po co czekać, jak można zacząć już dziś? I już od jutra być lepszym człowiekiem ;)

Jeśli czytacie (ja tylko czasami zaglądam, gdyż wg mnie poruszane tematy w większości są omawiane bardzo powierzchownie i ogólnikowo) blog Life Architect, zapewne trafiliście na nową akcję Tydzień bez Narzekania. Michał Pasterski pisze: "Twoim zadaniem jest po prostu nie marudzić, nie oceniać, nie narzekać. Akceptuj wszystkie wydarzenia i sytuacje takimi, jakie są. Obserwuj swoje myśli i zatrzymuj je za każdym razem, gdy idą w kierunku narzekania." Super, coś w sam raz dla mnie - bardzo marudnej i krytycznej przedstawicielki swojej nacji. 


Dołączyłam do akcji anonimowo, bez ujawniania się, ale za to całym sercem ;) Już po pierwszy dniu miałam sporo kresek na swojej karteczce... No nic, "jest nad czym pracować" - pomyślałam. Po dwóch dniach zabawa mnie... zmęczyła! Nie spodziewałam się, że aż tak trudno jest nie marudzić ani że tak bardzo jest to we mnie zakorzenione. Z jakiegoś powodu nie robiłam sobie pięciominutowego narzekania, a szkoda, bo to pewnie pomogłoby mi łatwiej przetrwać ten tydzień. 



Akcja kończy się dziś o godz. 22. Nawet jeśli nie załapaliście się na tydzień wspólnego nienarzekania, i tak warto się dołączyć, już indywidualnie - choćby po to, by zobaczyć, jak trudno jest nie oceniać, nie krytykować, nie marudzić. Zamierzam robić sobie co jakiś czas takie dni, ale na pewno z pięcioma minutami na marudzenie do woli. Postaram się dać znać, czy są efekty :)


W 2015 życzę sobie i Wam wszystkim głębokiego przeżywania teraźniejszości oraz pełnego spokoju i radości patrzenia w przyszłość, bez oglądania się na przeszłość :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz