poniedziałek, 3 marca 2014

Językowe podsumowanie lutego

Tak, jak pisałam miesiąc temu, postanowiłam wrócić do mojego ulubionego języka, czyli francuskiego. Początkowo plan zakładał, że przeznaczę na jego naukę jeden, konkretny dzień tygodnia, czyli niedzielę. To mój w całości wolny dzień, więc mogłabym "nadrobić" braki z całego tygodnia. Przyznaję się, że był to jednak niemądry pomysł, bo praca nad językiem tylko raz w tygodniu, choćby nawet całe 12 godzin, zda się na nic. Aż mi jest wstyd za siebie. Przyświecał temu jednak szczytny cel: miałam się skupić na nauce norweskiego, a francuski jedynie "szlifować". Bardzo mądre!

Na szczęście w miarę szybko się opamiętałam i próbowałam wygospodarować choćby absolutne minimum dziennie na każdy z języków. Ale plan (marzenia) sobie, a życie sobie. Często okazywało się to niewykonalne albo zwyczajnie brakowało sił lub chęci.

Jak wyglądały moje kontakty z językami? Z francuskim nie było źle. Prawie codziennie bawiłam się z Duolingo i od czasu do czasu skakałam po różnych stronkach. Gorzej sytuacja przedstawiała się z norweskim. Nawet nie będę wchodzić w szczegóły. Tempa nabrałam dopiero w drugiej połowie miesiąca. Zaglądałam do linków z górnej części listy, ale przede wszystkim zaczęłam przygodę z Memrise.

Co dalej?

Jak wreszcie zasiadałam do nauki, to zawsze ciągnęło mnie do francuskiego. I zaczynało się skakanie po stronach, blogach, od słówka do słówka, od linku do linku. Na norweski zostawało bardzo malutko czasu, jeśli w ogóle. Kontynuacja nauki francuskiego jest więc oczywistością. Co jednak z norweskim?
Nie sprawia mi on tyle radości, co francuski, ale nie czuję też do niego niechęci. Dlatego chcę nadal się go uczyć, ponieważ:
1. Czuję, że chcę ;) Podoba mi się jako język i chcę go nadal odkrywać.
2. Nie chcę zaprzepaścić tego, co już zrobiłam i - chcę go nadal odkrywać. Wiem, że gdyby tu pojawiła się tylko pierwsza część zdania, dalszy wysiłek nie miałby sensu. Już to przerabiałam (z niemieckim).
3. Wiążę z nim pewne plany, a może raczej na razie tylko pomysły...
4. Mam przeczucie, że jeszcze może mi się przydać/mogę go potrzebować.

Plan na marzec

Moje wyobrażenia na temat przyszłości cały czas ewoluują. Chciałabym się jednak skupić na norweskim. Widzę w nim większe możliwości i jest znacznie łatwiejszy niż francuski. Zamierzam nadal korzystać z materiałów dostępnych na Internecie, a moja lista linków wciąż rośnie. Bardzo polubiłam Memrise - na razie korzystam z jednego kursu, ale chciałabym zwiększyć liczbę. Myślę też nad zakupem jakiejś książki do gramatyki, bo z tym w Internecie najbiedniej. Postaram się robić cokolwiek każdego dnia, choćby po 15 minut. Mam nadzieję, że się uda, bo tylko konsekwencja daje szanse na widoczne efekty.

Nie zamierzam też porzucać francuskiego, ale potraktować go bardziej na zasadzie hobby. W tygodniu zamierzam nadal robić jedną lekcją na Duolingo. W weekendy chciałabym zająć się grubszymi rzeczami, czyli czytaniem, słuchaniem, pisaniem.

Co już umiem

Tym razem ciężko jest mi podsumować, czego nauczyłam się w drugim miesiącu przygody z norweskim. Korzystałam z tego, co mi akurat wpadło w rękę lub na co miałam ochotę, no i niestety nie zawsze dokładnie, tzn. np nie zagłębiałam się w zagadnienia gramatyczne (choć powinnam). 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz