piątek, 30 stycznia 2015

Nowy plan nauki i pomysły pracy z magazynami Colorful Media

Podobno tylko krowa nie zmienia poglądów

Bardzo lubię, gdy coś, co przeczytam, daje mi zupełnie nowy punkt widzenia na pewne sprawy. Konfrontacja z kimś o innych poglądach może poszerzyć horyzonty.

Dziś będzie znów o postanowieniach noworocznych :) Nie, nie o postanowieniach. O moim nowym planie nauki. To, o czym pisałam poprzednio, możecie puścić w zapomnienie. Długoterminowe plany są po prostu do kitu! Kto by tyle wytrzymał i w ogóle po co się tak uwiązać na długi czas? Najlepsza droga to małymi kroczkami do celu. Sumiennie i systematycznie. Właściwie to każdy kolejny krok niech będzie celem sam w sobie, o!

Bo kobieta zmienną jest

Ponieważ styczeń w blogowym świecie to zdecydowanie miesiąc postanowień noworocznych, trochę poczytałam w tym temacie. Natrafiłam na wiele artykułów sugerujących planowanie na krótsze odcinki czasu niż cały rok czy nawet kilka miesięcy. Zdecydowanie nacisk położony był na to, by swoich planów po prostu się trzymać, bez względu na czas, na jaki je podjęliśmy.

Mój rozkład jazdy jest prosty i opiera się nie na ilości materiału, kolejnych rozdziałach czy przedziałach czasowych, ale na systematyczności. Będę nadal pracować z "Pa vei" i Memrise oraz innymi dostępnymi źródłami, ale bez ograniczania się żadnymi SMART celami. Podstawą nowego planu jest codzienna praca, czyli każdego dnia coś. Nie ma znaczenia, czy to będzie pół rozdziału czy tylko jedna czytanka, praca z podręcznikiem czy jedynie powtórka ma Memrise. 

Chcę w sobie wyrobić nawyk codziennej nauki, dlatego zmuszanie się do wytężonej czy długiej pracy, gdy akurat nie mam na to siły, byłoby podcięciem skrzydeł sobie samej. Za to jeśli mimo zmęczenia czy spadku energii zrobię cokolwiek, będę z siebie dumna, a to z kolei zmotywuje mnie do takiego samego podejścia kolejnego gorszego dnia. 

Kolejne numery wydawnictwa Colorful Media już w sprzedaży!

Na koniec moja propozycja pracy z magazynami językowymi. Jak wiecie, wiele artykułów ma też nagrania, które są dostępne na internecie. Naprawdę można je wykorzystać na wiele sposobów. 



Dla zaawansowanych

Angielski znam na bardzo dobrym poziomie i z reguły rozumienie ze słuchu nie sprawia mi problemów, dlatego nagrania z "Business English Magazine" wykorzystuję głównie w pierwszej kolejności, przed przeczytaniem tekstów. Razem z drugą osobą, również znającą ten język, można zrobić wywiad: najpierw posłuchajcie wspólnie nagrania, a następnie przeprowadźcie ze sobą rozmowę. Pracując w pojedynkę, można wysłuchać nagrania, a następnie go streścić. Dla osób zainteresowanych tłumaczeniem na żywo, można się zabawić w tłumacza konsekutywnego (tłumaczenie następujące po wypowiedzi) lub symultanicznego (tłumaczenie równoczesne). Można także co jakiś czas zatrzymywać nagrania i spróbować je powtarzać.

Dla średniozaawansowanych

Mój poziom francuskiego nie jest na tyle wysoki, aby samo słuchanie wystarczało i nie stanowiło problemu. Mam dwa sposoby pracy z "Francais Present". W pierwszym najpierw słuchać nagrania i próbuję zrozumieć, o czym był tekst. Później słuchać oczywiście drugi lub nawet trzeci raz. Często zatrzymuję i również staram się powtarzać lub sparafrazować to, co usłyszałam. Następnie czytam tekst i wyszukuję słówka. Często pracuję też w odwrotnej kolejności: zaczynam od przeczytania tekstu, aby wiedzieć, o czym jest i wyjaśnić słownictwo. Słuchając, śledzę tekst i zapisuję wymowę, by przy kolejnym odsłuchaniu czytać razem z lektorem lub zatrzymywać nagranie i czytać za lektorem. Jeśli mam więcej czasu i sił, to również sama ze sobą przeprowadzam dialog, zadając pytania do tekstu i udzielając odpowiedzi. 

A jakie tematy znajdziecie w najnowszych wydaniach magazynów, które Wam polecam? W "Business English Magazine" znajdziemy same tematy na czasie: referendum w Szkocji, energia geotermalna, Brazylia pod rządami pani prezydent Dilmy Rousseff. Mnie jak zwykle bardzo zaciekawiły portrety ludzi ze świata biznesu: miliardera Sheldona Adelsona oraz kolumbijskiej gwiazdy Sofi Vergary. Polecam także bardzo ciekawy artykuł nt. franchisingu, który staję się coraz bardziej popularny w naszym kraju. W "Francais Present" znajdziecie ciekawe artykuły o francuskiej kuchni oraz o mieście Nancy (z polskim akcentem w tle). Mnie zaciekawił także tekst o nowej komedii o polskim tytule "Za jakie grzechy, dobry Boże?" Mam ochotę przejść się do kina!


wtorek, 13 stycznia 2015

Od jutra będę lepszym człowiekiem!

Czy nie za późno jeszcze na noworoczne postanowienia? :)

Jeśli za późno, to nawet lepiej. Znaczy to, że moje nie będą noworoczne. Rok temu pierwszy raz w życiu zrobiłam takowe. Pierwszy i jak na razie ostatni. Już nawet nie pamiętam, co planowałam. Wiem, że lista była dość długa jak na pierwszy raz i podzielona na kilka sfer życia. Może i dobrze, że zapomniałam szczegółów, bo bilans wyszedłby raczej na minus. A tak? Mam spokój ducha :) Nie było żadnych postanowień ;)

To, że nie robię listy na 2015, nie znaczy, że nie mam pewnych planów co do własnej osoby. Chciałabym się rozwijać, ale nie czuję w tej kwestii presji. Póki co zamierzam ćwiczyć pamięć i nie spisywać swoich planów nigdzie. Zresztą jest ich naprawdę za mało, by poświęcać im na przykład kartkę papieru czy dokument na laptopie. Tak naprawdę chcę kontynuować to, co robiłam przez długi czas w 2014 roku, ale pod koniec zaniechałam, czyli fitness i norweski. Z tym drugim daję sobie na razie wolne do końca kursu (haha koń by się uśmiał z mojego podejścia), ale później chciałabym ruszyć z prawdziwą nauką i skończyć "Pa vei" do końca kwietnia (osobista data, więc byłby to wymarzony prezent od siebie dla siebie :)). Fitness powinnam zacząć już, ale pewne dziwne dolegliwości raczej mi nie pozwolą póki co. Czekam więc na ich koniec i wtedy już nie będzie wymówki.

Najbardziej zależy mi jednak na poprawieniu swoich relacji z ludźmi, światem i sobą samą. Ostatnio zakręciłam się w życiu i straciłam grunt pod nogami. Teraz muszę nieco poukładać to wszystko - najpierw w swojej głowie, a zaraz potem wokół siebie. Taki duchowy detoks to naprawdę dobra rzecz. Tyle pisze się o głodówkach oczyszczających. Dlaczego by nie zrobić tego samego z duszą? Co prawda Wielki Post jest czasem, który właśnie w ten sposób powinien być przeżywany, ale po co czekać, jak można zacząć już dziś? I już od jutra być lepszym człowiekiem ;)

Jeśli czytacie (ja tylko czasami zaglądam, gdyż wg mnie poruszane tematy w większości są omawiane bardzo powierzchownie i ogólnikowo) blog Life Architect, zapewne trafiliście na nową akcję Tydzień bez Narzekania. Michał Pasterski pisze: "Twoim zadaniem jest po prostu nie marudzić, nie oceniać, nie narzekać. Akceptuj wszystkie wydarzenia i sytuacje takimi, jakie są. Obserwuj swoje myśli i zatrzymuj je za każdym razem, gdy idą w kierunku narzekania." Super, coś w sam raz dla mnie - bardzo marudnej i krytycznej przedstawicielki swojej nacji. 


Dołączyłam do akcji anonimowo, bez ujawniania się, ale za to całym sercem ;) Już po pierwszy dniu miałam sporo kresek na swojej karteczce... No nic, "jest nad czym pracować" - pomyślałam. Po dwóch dniach zabawa mnie... zmęczyła! Nie spodziewałam się, że aż tak trudno jest nie marudzić ani że tak bardzo jest to we mnie zakorzenione. Z jakiegoś powodu nie robiłam sobie pięciominutowego narzekania, a szkoda, bo to pewnie pomogłoby mi łatwiej przetrwać ten tydzień. 



Akcja kończy się dziś o godz. 22. Nawet jeśli nie załapaliście się na tydzień wspólnego nienarzekania, i tak warto się dołączyć, już indywidualnie - choćby po to, by zobaczyć, jak trudno jest nie oceniać, nie krytykować, nie marudzić. Zamierzam robić sobie co jakiś czas takie dni, ale na pewno z pięcioma minutami na marudzenie do woli. Postaram się dać znać, czy są efekty :)


W 2015 życzę sobie i Wam wszystkim głębokiego przeżywania teraźniejszości oraz pełnego spokoju i radości patrzenia w przyszłość, bez oglądania się na przeszłość :)


poniedziałek, 5 stycznia 2015

Podsumowanie grudnia

Fakt, iż zarówno z listopadowym, jak i grudniowym podsumowaniem jestem spóźniona, tylko potwierdza spadek mojej językowej aktywności.

W minionym miesiącu zabrakło mi czasu i chęci nawet do tego, by zrobić powtórkę do testu z norweskiego. Z tego powodu czeka mnie on w tym tygodniu, no i znów nie mogę się pochwalić przygotowaniem. Wygląda na to, że znów, jak za starych, szkolnych lat, pójdę na sprawdzian z marszu, ale tym razem nie z taką pewnością swojej wiedzy i umiejętności jak kiedyś. 

Już sama nie wiem, czy ma sens publikowanie tych podsumowań, skoro z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Nie wierzę też w noworoczne postanowienia, dlatego takowych nie robię i nie łudzę się, że "o tak, teraz, w styczniu to ruszę z kopyta!"

Tak jednak wyszło, że w grudniu sporo czytałam w temacie business English, głównie artykuły w "Business English Magazine", który już wcześniej polecałam, i trochę w Internecie. Zdecydowanie takie zagadnienia bardzo mnie wciągają. To taka moja nie do końca spełniona miłość, a jak wiadomo, stara miłość nie rdzewieje. Może to jest właśnie jakiś znak, żeby ją teraz odświeżyć. 

Co dalej?

Kurs norweskiego trwa do lutego i na pewno chciałabym go skończyć, skoro zapłaciłam. Nie będę kontynuować nauki w kolejnym semestrze, ale chciałabym wrócić do samodzielnej pracy, bo mam wrażenie, że mimo wszystko więcej miałam z tego korzyści. "Pa vei" przerwałam gdzieś na początku drugiej połowy i od października nie ruszyłam dalej, więc czas to zmienić. Bardzo zależy mi też na powrocie do Memrise i rozmów na Skypie z koleżanką z italki. 

Priorytetem jest jednak aktywność fizyczna, bo moje trzydziestoletnie ciało daje mi znaki, że z wiekiem ma coraz więcej potrzeb. Fitness przynajmniej co drugi dzień to po prostu must!

Jak już wspomniałam, jak co roku nie zrobię postanowień. Niech więc dzieje się, co chce!

Wszystkiego najlepszego w 2015!